Faceci w czerni wracają nie tylko do kin, ale też do formy, którą prezentowali w części pierwszej. Faceci w czerni 3 posiadają wszystkie elementy, które zadecydowały o sukcesie "jedynki". Do tego dochodzi dodatkowy atut w postaci skoków w czasie - nie pozostaje nam nic innego, jak tylko skoczyć do kina. Intryga w Facetach w czerni 3 prowadzona jest bezbłędnie: mnożą się tu znaki zapytania, przez co z zaangażowaniem śledzimy akcję. Udało się też - jak w części pierwszej - powplatać w fabułę całą masę "smaczków". Dowiemy się na przykład, dlaczego na skoki w czasie mówi się właśnie "skoki", kim naprawdę był Andy Warhol i skąd czerpał inspiracje do swojej sztuki oraz co przed samym startem zobaczyła załoga Apollo 11, lecz postanowiła nikomu o tym nie mówić. Fanom kobiecych wdzięków zaoferowano Nicole Scherzinger z grupy The Pussycat Dolls w skórze w otwierającej film sekwencji oraz śliczną Alice Eve jako młodą agentkę O. A na deser: odpowiednio czarny czarny charakter. Trzech jest też aktorów, którzy przyczynili się do sukcesu filmu Faceci w czerni 3: Will Smith, Tommy Lee Jones i zwłaszcza Josh Brolin jako agent Kay z przeszłości. O tym, że Smith jest jednym z najbardziej charyzmatycznych współczesnych aktorów nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Co więcej, w widowiskowych obrazach sci-fi, czuje się jak ryba w wodzie. Tak też jest i tutaj: jego energia i bezbłędne wyczucie komedii kontrastuje z kamienną twarzą najpierw Jonesa, a później Brolina. Żeby było ciekawiej, postać agenta Kaya zostaje w "trójce" interesująco pogłębiona. Dowiemy się mianowicie, dlaczego jest on wiecznie ponury, a uśmiech w jego wydaniu niczym nie różni się od innych emocji, malujących się na jego twarzy. Przyszłość Facetów w czerni 3 nie maluje się więc w czarnych barwach. Film dostarcza bowiem tyle emocji, ile zapewne dostarczyłby nam przeskok w czasie.
